wtorek, 18 czerwca 2013

Nadchodzący koniec Google Reader, czy są dostępne alternatywy? Porównanie popularnych czytników RSS

Już niebawem, bowiem 1 lipca 2013 roku swój żywot zakończy popularny czytnik kanałów RSS: Google Reader. Projekt giganta z Mountain View od kilku dobrych lat służył wielu internautom na całym świecie w zbieraniu najciekawszych wiadomości z ulubionych witryn, co pozwalało na oszczędność czasu oraz minimalizację ryzyka przeoczenia ważnych informacji w ich natłoku. Google Reader charakteryzował się otwartym API, zatem na jego podstawie powstało kilkanaście aplikacji zarówno dla systemów stacjonarnych np. Windows, ale przede wszystkim mobilnych, zarówno na iOS oraz Android. Ogłoszenie informacji o zamknięciu projektu było ciosem dla wielu fanów usługi, bo chociaż nie była ona wolna od wad to stanowiła przykład, że można za darmo dostarczyć ciekawy projekt. Firma Google uzasadnia podjętą decyzję brakiem dalszych pomysłów oraz koncepcji na rozwój projektu, co więcej niejednokrotnie podkreślano, że Google Reader nie był wspierany od strony technicznej od ponad roku, co więcej gigant usług internetowych nie widzi go w portfolio swoich nowych produktów, do których w głównej mierze zalicza Google+.

Publikacja wiadomości o zmierzchu Google Readera dała początek, bądź szansę na rozwój wielu alternatyw na rynku czytników RSS, a jak się okazuje jest on niemały. Osobiście byłem tak przyzwyczajony do Readera oraz jego integracji z usługami Google (głównie Gmail), że nigdy nie poszukiwałem alternatyw, niemniej sytuacja zmusiła mnie do zmiany i jak się okazuje jest wiele, również ciekawszych serwisów spełniających rolę agregatora wiadomości z kanałów RSS. W niniejszym wpisie skupię się na trzech rozwiązaniach, zarówno darmowych jak i płatnych. Chciałbym również podkreślić, że rynek jest o wiele większy o czym napomnę pod koniec wpisu.
 
W pierwszej kolejności chciałbym przytoczyć rozwijany od kilku lat projekt jakim jest NewsBlur. Jest to autorski twór Amerykanina: Samuela Claya. Twórca nie ukrywa inspiracji produktami firmy Apple, co jest widoczne nie tylko w wyglądzie interfejsu, ale także w dynamicznym rozwoju aplikacji mobilnej dla systemu iOS. Zakładam jednak, że większość czytelników niniejszego bloga nie posiada systemu z jabłuszkiem w logo, ale poczciwego Windowsa. Co w takim przypadku oferuje czytnik? Przede wszystkim jest on dostępny z poziomu przeglądarki oraz nie wymaga instalacji dodatkowych wtyczek, rozszerzeń, pluginów itp. Pierwsze co rzuca się w oczy to dość rozbudowany interfejs z szerokimi możliwościami modyfikacji. Wiadomości możemy wyświetlać zarówno w widoku tzw. listy, ale również pełnych wiadomości. Dodatkowo istnieje możliwość podzielenia paneli na trzy widoki: widok listy stron, widok listy wpisów oraz pełny widok. Dzięki temu rozwiązaniu mamy dostęp do wszystkich potrzebnych opcji z poziomu jednego widoku. Jest to nie tylko wygodne, ale również praktyczne.
 
 
Do tej pory nie spotkałem się z innym czytnikiem opartym o przeglądarkę, który oferował by takie rozwiązanie. Oczywiście istnieje możliwość importu kanałów RSS z poziomu API Google Reader, ale również tradycyjnego pliku OPML. Bardzo ciekawą funkcjonalnością jest również system filtrów, zarówno na poziomie całego kanału RSS, ale również poszczególnych wiadomości w kanale. Jak to działa? Gdy widzimy wiadomość, której treść nas szczególnie interesuje po prostu klikamy prawym przyciskiem myszy oraz wybieramy opcję Intelligence Trainer. W tym miejscu możemy zaznaczyć wybrane frazy oraz tagi, dzięki czemu w przyszłości, wiadomości charakteryzujące się podobnymi wynikami będą oznaczane jako ważne dla nas. Oczywiście w analogiczny sposób można oznaczyć wiadomości jako niechciane. Jest to szczególnie przydatna funkcja w przypadku kanałów, gdzie większość wpisów nie jest w zakresie naszego zainteresowani np. kanały warez itp.
 

Usługa jest darmowa, niemniej w takiej formie jest również mocno ograniczona. Jeśli nie chcemy płacić, musimy przygotować się na ograniczenie w zakresie ilości dodanych źródeł. Twórca przewidział możliwość dodania jedynie 64 takich źródeł czyt. kanałów RSS. Dodatkowo darmowa wersja nie wspiera funkcji Text. Powoduje ona, że każdy wpis z kanału jest wyświetlany w formie do czytania, co przypomina funkcjonalnością popularne serwisy typu “read later”, takie jak: Instapaper, bądź Readability. Wykupienie rocznej subskrypcji to koszt 24 dolarów. Ja osobiście skusiłem się na ofertę, ponieważ nie znam drugiego czytnika webowego o tak szerokich możliwościach, niemniej posiada on swoje minusy. Przede wszystkim skrypt jest łakomy na pamięć i po kilkunastu minutach intensywnego przeglądania źródeł RSS po prostu zamula przeglądarkę, co jest moim zdaniem niedopuszczalne. Problem występuje zarówno w przeglądarce Firefox, jak i Chrome. Drugim i chyba największym minusem jest wersja mobilna czytnika NewsBlur. O ile wersja dla iOS jest dość rozwinięta i przypomina interfejsem odsłonę przeglądarkową to wersja dla Androida jest mocno niedopracowana i wymaga konkretnej przebudowy. Brakuje w niej tak podstawowych funkcji jak automatyczne odświeżanie kanałów przy starcie aplikacji, przez co jesteśmy zmuszeni do ręcznego odświeżania, dodatkowo nie istnieje możliwość oznaczenia wiadomości jako przeczytanych za pomocą popularnych gestów, bądź z poziomu menu kontekstowego na zasadzie: “oznacz wiadomości powyżej/poniżej jako przeczytane”. W praktyce sprawia to, że czytanie wiadomości np. w autobusie jest bardzo żmudne i większość czasu tracimy na niepotrzebne operacje, zamiast skupić się na czytanej treści. Osobiście utworzyłem około 10-15 postów na forum projektu, niemniej w większości z przypadków autor zdaje się być głuchy na prośby, niemniej w przygotowaniu jest wersja 2.0 aplikacji, która może przynieść wiele nowinek, niemniej w projekcie zmian nie widzę najbardziej wymaganych funkcji oraz poprawek. Niedopracowanie mobilnej aplikacji skłoniło mnie do zmiany czytnika, bowiem większość czasu spędzam właśnie przy wersji mobilnej, nie desktopowej. 
 
Takie podejście skierowało mnie do bardzo popularnego projektu, jakim jest Feedly. Inicjatywa ta, jest rozwijana przez kilka ostatnich lat równolegle z istnieniem Google Reader, co więcej Feedly w dużej mierze oparty jest na API Google. Gdy gigant z Mountain View ogłosił zamknięcie swojego czytnika, właściciele Feedly hucznie ogłosili, że ich projekt przejmie koronę czytników RSS, czy tak się stanie? Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że tak. Dlaczego? Przede wszystkim interfejs projektu jest bardzo zbliżony do tego, który znaliśmy w Google Reader, dodatkowo do usługi logujemy się z poziomu naszego konta Google, zatem wszystkie kanały, wiadomości itp., są bezpośrednio synchronizowane z Google Reader, dzięki czemu nawet mniej wprawieni użytkownicy mogą bardzo płynnie przejść do nowej usługi. W przeciwieństwie do NewsBlur, Feedly jest oparty o wtyczkę dla przeglądarek Firefox oraz Chrome. Jest to niestety mało wygodne rozwiązanie, niemniej odbywa się jednorazowo, a sam czytnik wyświetlany jest w postaci standardowej strony www, oczywiście po zainstalowaniu rzeczonej wtyczki. Twórcy pracują nad rozszerzeniem dla przeglądarki Opera oraz całkowitym przeniesieniem interfejsu w postaci strony www, która dostępna będzie z poziomu każdej przeglądarki, bez wymogu instalowania dodatkowych aplikacji oraz wtyczek, co bardzo się chwali.
 
 
Interfejs jest bardzo prosty oraz klasyczny. Istnieje możliwość przeglądania wiadomości w postaci listy, okładek, ale również w pełnym widoku wiadomości. Ciekawym rozwiązaniem jest widok okładek, gdzie w lewej kolumnie widzimy miniaturkę obrazka, który nawiązuje do wiadomości, a w prawej treść wiadomości włącznie z jej tytułem. Pozwala to na szybki ogląd wiadomości, bez konieczności dokładnego sprawdzania każdej z nich. Dodatkowo istnieje możliwość tagowania wiadomości oraz oznaczania pojedynczych kanałów jako ważne, dzięki czemu wyświetlane są one w specjalnym podmenu: Must Reads. Jest to ciekawy półśrodek, niemniej daleko mu do systemu filtrów z NewsBlur. Wielu użytkowników Feedly domaga się tej funkcjonalności, niemniej twórcy milczą jak zaklęci w tej kwestii, może po prostu nie widzą takiej funkcjonalności w swoim projekcie? Kto wie. Feedly ma również swoje bolączki, do których przede wszystkim można zaliczyć sporadyczne rozjeżdżanie się widoku wiadomości, dziwne formatowanie w oknie wiadomości oraz słabe podkreślenie najważniejszych elementów wiadomości, takich jak jej tytuł, bądź nazwę źródła. Mocniejszym akcentem można również podkreślić favicony źródeł. Wszystkie te minusy przemijają jednak, gdy zainstalujemy mobilną wersje aplikacji Feedly
 
2013-06-18_172830

To właśnie z tego powodu zrezygnowałem tymczasowo z NewsBlur. Przede wszystkim jest ona bardzo intuicyjna oraz wspiera wiele gestów wykonywanych palcem, dzięki czemu nie musimy gubić się w licznych menu, tak jak ma to miejsce w aplikacji konkurenta. Przykłady? Chcemy otworzyć listę kanałów w widoku wiadomości? Po prostu przesuwamy palec ku lewej krawędzi. Istnieje potrzeba zapisania wiadomości do ulubionych, bądź wysłania jej do predefiniowanych serwisów np. Pocket? Nic prostszego po prostu przytrzymujemy palec na tytule wiadomości przez chwilę i gotowe. Niestety tak banalny aspekt w wielu aplikacjach mobilnych wymaga skorzystania z podmenu Send To, które występuje w Androidzie, co jest przede wszystkim marnotrawstwem czasu. Mam wrażenie, że twórcy mobilnej aplikacji po prostu na co dzień z niej korzystają, zatem wiedzą jakie czynności najbardziej komplikują życie i postarali się, aby wszystko maksymalnie uprościć. Chwała im za to! Co więcej, w dniu kiedy wpis jest tworzony, mianowicie 17 czerwca, projekt całkowicie przechodzi z API Google do autorskiego API, które określane jest mianem Normandy API. W ostatnim czasie, na jego podstawie twórcy zapowiedzieli również szeroką ekspansję w postaci wsparcia dla aplikacji 3rd party, do których można zaliczyć Nextgen Reader dla Windows 8 oraz Windows Phone, bądź Press dla Android. Co więcej, autorzy szeroko wspierają społeczność oraz twórców treści poprzez integrację kanałów RSS z silnikiem Feedly. Projekt rozwija się bardzo dynamicznie, a wszystko zdaje się kierować ku lepszemu. Aktualnie inicjatywa jest całkowicie darmowa, niemniej twórcy zapowiadają płatną wersję. Nie sprecyzowano jeszcze, jakie zalety, bądź benefity ona przyniesie. Aktualnie warto jeszcze wspomnieć o jednym drobnym minusie, którym jest brak możliwości importu kanałów z pliku OPML. Mogło by się zdawać, że jest to podstawowa funkcja, niemniej twórcy ją pominęli z racji integracji z Google Reader, niemniej po jego wyłączeniu musi ona zostać udostępniona obligatoryjnie.

Ostatnim z omawianych czytników jest The Old Reader. Na wstępie warto wspomnieć, że jest to rozwiązanie dla najbardziej ortodoksyjnych fanów Google Reader, ponieważ wygląd The Old Reader to niemalże kalka 1:1 w odniesieniu do odchodzącego już czytnika Google. Zresztą taki był zamiar samych twórców, którzy cenią sobie prostotę oraz przejrzystość. Bez dwóch zdań, udało im się to. Serwis dostępny jest z poziomu przeglądarki oraz nie wymaga instalacji dodatkowych wtyczek. Logujemy się za pomocą konta w Facebook, bądź Google oraz od kilku tygodni, również za pomocą konta w samym serwisie The Old Reader. 
 
 
Jak widać na powyższym obrazku, interfejs jest klasyczny i skromny. Dostępny jest tylko widok listy oraz pełnych wiadomości. Istnieje oczywiście wsparcie dla podstawowych skrótów klawiszowych, które notabene również zostały skopiowane z Google Reader w całości, zatem użytkownicy klasyka będą czuli się jak w domu. Co ciekawe Old Reader wspiera funkcję wyszukiwania wiadomości w kanałach RSS, czego nie udostępnia zarówna płatny NewsBlur, jak i bardzo popularny Feedly. Ciekawe nieprawdaż? Co więcej twórcy obydwu czytników twierdzą, że wymaga to niebagatelnych nakładów finansowych oraz znacznej modyfikacji interfejsu oraz silnika. Czy naprawdę tak jest? Ciężko jest mi powiedzieć, niemniej brak tak podstawowej, mogło by się wydawać funkcji dziwi. Wyobraźcie sobie sytuację, gdzie nasz czytnik obsługuje 200 różnych źródeł, a w bazie jest ponad 40 tysięcy wpisów, a my poszukujemy tego jednego spełniającego wymagane kryteria. Wyszukiwarka w takiej sytuacji jest niezbędna, niemniej na obronę twórców Feedly warto wspomnieć, że jasno przyznają się, iż jest to ważna funkcjonalność i planują jej wdrożenie w bliskiej przyszłości. Z drugiej strony, twórca NewsBlur twierdzi, że jest to funkcja zbyteczna i nie planuje jej wdrożenia. Sytuacja o tyle dziwna, że pobiera przecież roczną opłatę od użytkowników. Jak widać skromna grupka twórców Old Reader potrafiła zaimplementować tą funkcjonalność, która po prostu działa. Sam czytnik oraz jego interfejs jest bardzo szybki, niemniej można zauważyć, że kanały są odświeżane w nieco wolniejszym tempie, niż ma to miejsce u konkurentów. Można jednak przymknąć oko na tą kwestię, ponieważ przy natłoku wiadomości każdego dnia, opóźnienie w granicach 10-15 minut nikogo chyba nie zbawi. Do minusów czytnika można zaliczyć brak panelu zarządzania zakładkami, przez co ich usuwanie, bądź przesuwanie między folderami jest żmudne i mało wygodne. Drugim i chyba największym minusem jest brak aplikacji mobilnej. O ile sam interfejs mobilnej odsłony czytnika jest bardzo responsywny i nie wymaga dużych pokładów pamięci, to nigdy nie zastąpi pełnoprawnej aplikacji. Aktualnie twórcy pracują nad API projektu, co w bliskiej przyszłości może przynieść pełnoprawną aplikację lub oficjalne wsparcie dla któregoś z popularnych czytników na Android oraz iOS.
 
Jak widać na przykładzie niniejszego wpisu rynek czytników RSS jest ogromny i oferuje wiele alternatywnych rozwiązań, zarówno dla mniej wymagających użytkowników, którzy sporadycznie potrzebują sprawdzenia ulubionych kanałów informacji, po tych którzy nałogowo sprawdzają wszystkie informacje, publikowane każdego dnia w Internecie. Oczywiście przedstawione projekty to jedynie ułamek rozwiązań. Osobiście oczekuję również na projekt czytnika od portalu Digg, mianowicie Digg Reader. O rozpoczętych nad nim pracach była już mowa 2-3 miesiące temu, kiedy Google zapowiedziało kres swojego projektu. Dodatkowo warto wspomnieć o takich inicjatywach jak darmowy InoReader, g2reader oraz płatny Feed Wrangler. Co więcej, również w dniu dzisiejszym na jaw wyszły pierwsze plotki odnośnie czytnika, który miałby rzekomo być tworzony w ramach portalu Facebook. Osobiście podchodzę nieco sceptycznie do takiej inicjatywy, znając podejście oraz model biznesowy twórcy rzeczonego serwisu, niemniej jeśli taki projekt będzie miał rzeczywiście miejsce, nie omieszkam go sprawdzić. Jeśli znacie jakieś ciekawe czytniki RSS, które cechują się nowatorskimi funkcjami, bądź nietuzinkowym interfejsem proszę o ich polecanie w komentarzach pod niniejszym wpisem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz